sobota, 21 lutego 2015

Zasady? Pieprzyć je.

Kupiłam własną wagę i ją schowałam. Taki mój mroczny sekret. Posiadam Zakazany Przedmiot.  I co z tego? 
Miałam żyć zdrowo? A, chyba tak. W innym wcieleniu, jak rozumiem. Nażarłam się dziś jak świnia w nagrodę i wszystko wyrzygałam. Nagroda była za spadek wagi. 
63,2 kg.
Nie, nie planowałam tego. Wpadłam w jakiś narcystyczny nastrój rano, kiedy stanęłam na wadzę. Zrobiłam sobie kilka zdjęć. Ciała, twarzy. Fantastycznie wyglądam, prawda? Więc cóż mi szkodzi zjeść drożdżówkę na śniadanie? No, dwie drożdżówki. Kawałek ciasta, jakieś bułki. To był dopiero początek.
Rzygałam dziś dwa razy i właśnie wypijam kubek senesu. 

"A była zbrodnia, musi być i kara"

Mam nadzieję, że ból brzucha będzie bardzo dotkliwy. Tak, by powstrzymał mnie przed drapaniem. Blizn już mam za dużo.

Byłam w sklepie nie tylko po wagę. Kupiłam sobie te wszystkie produkty, które POWINNAM odstawić. Mleko 0,5% tłuszczu, wafle ryżowe i moją ukochaną czarną kawę, którą miałam ograniczyć. 
Mam to gdzieś. Walczyłam z tym gównem od lat. Po jaką cholerę starać się dalej? Byłam na terapii (nawet ciągle jestem w trakcie), leczyło mnie dwóch psychiatrów. Wielka szkoda, że moje wysiłki poszły się jebać. 
Nigdy nie oglądałam thinspiracji. Nie pociągało mnie to specjalnie. A dziś? Proszę bardzo, zobaczcie co za cudeńko wypatrzyłam:            



Idealna dziewczyna prawda? 

Pierdolę wszystko. Godzę się z bulimią. Nie będę jednak rzygać i postaram się nie przeczyszczać tak często, bo rozpieprzę sobie zdrowie jeszcze bardziej.
Nie będę jednak walczyła z chęcią głodu. Głód to siła.

Oglądam zdjęcia z wybiegów. Boże, jakie piękne są te dziewczyny! Takie chude, eteryczne, mające jednak w twarzy pewne zacięcie, które świadczy o wewnętrznej sile. Też taka będę. Schudnę 10 kg.
54 kg wagi w pełni mnie usatysfakcjonują, już kiedyś tyle ważyłam. Poczuję kości. Przy moim wzroście zobaczę wszystkie.
Będą wieczne.

Jak mawiał Kolekcjoner Kości: "One są nieśmiertelne".
Też będę takim kolekcjonerem. Jednak nikogo nie skrzywdzę, najwyżej siebie. To już ma trzeciorzędne znaczenie.

Te miliony wykładów, które słyszałam:
"Jesteś bardzo ładną, inteligentną dziewczyną. Jak możesz robić sobie taką krzywdę?"
To żałosne. Żadne z tych słów, które mi powiedziano mnie nie przekonały. 
Taka własnie jestem. Uwierzyć potrafię w inne słowa. W krytykę, złośliwość. Chociaż nigdy nie daję po sobie poznać, jak bardzo takie rzeczy mnie ranią, w środku płonę. Nie daję jednak nikomu możliwości pomyślenia, że mnie złamał. 

I dlatego muszę być silna. Powłoka z żelaza ma pozostać, ale wewnętrzne słabości muszą wyparować.



                                                           

6 komentarzy:

  1. Gratulujesz mi podejścia w poście, w którym piszę, że każde moje działanie pogłębia mój nihilizm, i w którym piszę, że nienawidzę siebie?

    Serdecznie dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  2. kara to by była dobra jak by nie było wymiotów, nażarłaś się, to twoja wina, wiec nie idz na skróty, nie wymoituj, raczej ćwicz, męcz się, spalaj nadmierne kalorie, wymioty i cięcie się to głupota a nie kara, kara powinna naprawdę boleć powinnaś ćwiczyć iść biegać, ruszyć dupę, anie tylko" a wymiotowalam problem z glowy, potne sie za karę, a potem pojde spać" zero wysiłku... tak to napewno nie schudniesz...

    OdpowiedzUsuń
  3. Moim zdaniem również lepiej pobiegać niż wymiotować, plus ujędrnisz ciało.

    OdpowiedzUsuń
  4. Sama walczę z bulimią, więc doskonale wiem jak to jest. Po dobrym wyniku zamiast dostać kopa to się 'nagradzamy'. Mi też żadne terapie nie pomagają. Życzę Ci pokonania tej choroby. Trzymam kciuki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej, zapraszam na mój blog. :)
    http://nienawidzekilogramow.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  6. co u Ciebie, Merci? bywasz tu jeszcze?

    OdpowiedzUsuń