poniedziałek, 16 lutego 2015

"A im bardziej była smutna..."

Powiedz mi Merci, czy to, że jesteś czysta cztery dni jest powodem do dumy?

Nie. Nie ma w tym nic niezwykłego. Cztery dni temu, po prawdziwej orgii jedzenia, w pierwszym dniu okresu, po śniadaniu, z dwiema szklanka wody w sobie, stanęłam na wadzę.

64,7

Krzyk, i to bynajmniej nie wewnętrzny.
Waga... magiczne urządzenie. Mam zakaz codziennego ważenia, który często łamię. Taki zakazany owoc smakuje najlepiej, czyż nie?
Nie, ten jest cholernie cierpki. I ma kolce. A i tak zrywam go z drzewa, chociaż wiem, że czeka mnie kara.

Nie wiedzieć czemu, po porażkach mam dwie skrajne reakcje. Pierwsza polega na JEDZENIU z żalu i oczywiście, nie przynosi nic, poza kolejnymi kilogramami,
 Druga osładza mi porażkę. Przywdziewam maskę dumy, Dbam o wygląd, tak jak się da. Walczę dalej. W środku płaczę, ale tego po mnie nie widać. Każda smutna myśl jest kolejną perłą w mojej koronie i nakazuje mi podnieść głowę jeszcze wyżej.

"A im bardziej była smutna, tym wyższy był jej kok..."

Zakazy stanowią istotny element mojego życia.
Mam zakaz głodzenia się, obżerania i prowokowania wymiotów.
Gdybym go jeszcze dotrzymywała, może osiągnęłabym sukces.

Jem w granicach 1000 kcal dziennie (1800), nie patrzę na jakość jedzenia, tylko na jego kaloryczność (przede wszystkim zdrowa żywność!), nie chodzę na większość spotkań ze znajomymi, by nie musieć jeść (ależ przyjaciele to podstawa). Waga w ciągu ostatnich lat waha mi się o 18 kg (trzymam wagę z Umowy Terapeutycznej).

Dane na czerwono są przedstawiane mojej terapeutce. Wiem, że gdybym znowu zaczęła prawdziwe głodówki, mogłabym wylądować w domu bez klamek. Dlatego nie ryzykuję.

Terapia w moim wydaniu, przypomina rozprawę sądową. Ja jestem oskarżoną, a ona sędzią.


Chciałabym wyrwać się z tego teatru. Nie potrafię jednak nawet określić, czy to tragedia, czy komedia.


5 komentarzy:

  1. Jak dla mnie to to bardziej tragedia . Wszystko rozgrywa się w Twojej głowie . Kochana nie poddawaj się . Całuję Gabriella :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Miło się czyta twojego bloga :) Owoc zakazany smakuję jeszcze lepiej gdy liczby na niej pokazywane są mniejsze niż były.Czekam na następny wpis.Trzymaj się

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj, Merci M...
    Dobrze mi się czyta to, co piszesz.
    Zastanawiałaś się może nad zmianą terapeutki? Może ta do której chodzisz, najzwyczajniej w świecie nie umie sobie poradzić ze swoim zadaniem...

    OdpowiedzUsuń
  4. Najgorsze jest jedzenie z żalu smutku, z nudów.Bo tak właściwie to po co nam to jedzenie? Co nam daje? Nic.
    Komedia czy tragedia? Zastanawiam się nad tym od początku. Myślę, że tragedia dla nas samych, bo to wszystko dzieje się wewnątrz nas i psychicznie nas dobija.
    Natomiast komedia dla obserwatorów, którzy nic nie rozumieją i myślą, że wszystko jest takie proste a nasze problemy to zabawa.
    Życzę Ci powodzenia, stabilizacji i spadających kilogramów. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tragedia czy komedia? A może po prostu dramat. Jeżeli uważasz, że życie jest sceną, co jest oczywiście odwołaniem do Szekspira, to chyba możesz wszystko, co zamarzysz.

    OdpowiedzUsuń