wtorek, 17 lutego 2015

Nie namawiam do czytania.

Czy 2030 kalorii jest zbrodnią?
Taką samą zbrodnią, jak wzięcie siekiery i zabicie samej siebie?
Chyba nie. To o połowę za dużo, ale, teoretycznie nie przekroczyłam mojego zapotrzebowania.
Zbrodnią jest zjedzenie 10 tys kalorii, wyrzygiwanie ich i wypicie dwóch szklanek senesu na deser.
Tymczasem, ja nawet nie próbowałam ich zwrócić. Nie pocięłam się, ani nie drapałam.

Nie jest fatalnie. Tak fatalnie jak było miliony razy.

Wybrałam już strój na jutro. Zwykle tego nie robię, ale ostatnio moją reakcją na smutek i porażkę jest duma.

"Pomyślę o tym jutro. Mimo wszystko będzie nowy dzień"
Nie nazywam się Scarlett O'Hara, by tak twierdzić.

Jednak, tak, nastąpi nowy dzień i może nie powtórzę moich błędów.  Oczywiście, jutro będę miała perfekcyjne włosy, perfekcyjny makijaż, perfekcyjny strój....
Szkoda tylko, że w środku będzie tak jak zwykle. Ta daleko od perfekcji, jak się tylko da. Napisałam jakiś chaotyczny wiersz.

Panno dumna, oddaj mi
swą złotą koronę
Wiesz, że wemknę się przez drzwi
I znów ją zabiorę.
Szloch nie robi wrażenia
Blizny nie ruszają
Żałosne twoje marzenia
Wręcz mnie rozśmieszają

Panno dumna, zamknij oczy
i rozluźnij ciało
Niech już ciemność cię otoczy...
cierpień będzie mało
Tylko przestań się sprzeciwiać
Odłóż szablę
Mogę łatwo cię zdobywać
A wysiłki nic nie warte

Panno dumna, nie prowokuj
Przecież wiesz, że przegrasz
Lepiej się wycofuj
I tak się nie odegrasz
Lepiej zacznij współpracować
Nieposłuszna panno
Nie próbuj się chować
Bo i tak cię znajdą

Oddaj mi się całkowicie,
a wkrótce zapomnisz
Wynagrodzę cię sowicie
Łzy już nie uronisz.
Zapomnisz.



Jeżeli przyjdzie dzień, w którym będąc w NORMALNYM nastroju, napiszę NORMALNY wiersz, to sama się zdziwię.
Poezja innych pomaga mi na cierpienia. Moja "poezja", której nienawidzę, bo jak sami widzicie wskazuje jedynie na to, że podmiot liryczny jest psychiczny, wydaje mi się zaprzeczeniem wszystkiego, co kocham. Nie ma w niej grama optymizmu, nie ma w niej niczego co by mi się podobało. To po prostu zbiór chaotycznych myśli i chorych pomysłów. Grafomania, nic poza tym.

Trzymajcie się, wiem, że ten post jest idiotyczny, ale czułam potrzebę by go napisać, przelewanie nastroju na papier i pozbycie się natłoku myśli, czasem pomaga.





4 komentarze:

  1. Właśnie znalazłam Twojego bloga i na pewno zostanę na dłużej.
    kocham Twój styl pisania. Sama kocham pisać. Przelewać myśli na papier. To oszyszcza. Cieszę się, że dałaś sobie radę z przekroczonym bilansem, i nie poszlać wymiotoować ani nic z tych rzeczy.
    Trzymaj się kochana, walcz. To najważniejsze. Żeby nigdy się nie poddawać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pisanie jest dobre. Pomaga wylać z siebie emocje, które potrzebują ujścia.
    Poza tym w jakimś sensie zazdroszczę Ci reakcji na smutek. Duma jest lepsza od użalania się. Ja niestety tak nie potrafię i gdy jest mi źle przypominam wrak człowieka. Ty też się trzymaj.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Walcz o każdy dzień. Po upadku należy się podnieść... Dasz radę tylko musisz tego sama bardzo chcieć. I zobaczysz, że się uda. Któregoś dnia będziesz z siebie dumna. Piękny wiersz. Masz talent. :) http://be-thin-and-happy-diary.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń